Trudno jest mi ocenić tę sytuację jednoznacznie. Z jednej strony jako kobieta współczuję pani Sawickiej. Podstawianie agenta, który latami uwodzi podejrzaną, wydaje mi się nieetyczne, nawet obrzydliwe. Z drugiej strony prowokacje są zapewne dla takich służb podstawowym narzędziem pracy.

Reklama

Podstawowe pytanie brzmi: gdzie leży granica? Na ile ci agenci mogą sobie pozwolić? Wierzę, że można ulec czarowi takiego mężczyzny. Zwłaszcza, że my, kobiety, dla miłości gotowe jesteśmy popełnić największą głupotę. Tylko czy dorosła osoba może tłumaczyć popełnienie przestępstwa miłością? To naiwne.

Nasze czasy naznaczone są kontrolą. Na porządku dziennym podsłuchuje się rozmowy telefoniczne i sprawdza korespondencje. Cywilizacja osiągnęła poziom rozwoju, na którym zagraża wolności jednostek. Co ciekawe, podobnie było przecież w PRL-u. Na mnie nikt bliski akurat nie donosił, ale taki Paweł Jasienica... sam poślubił przecież agentkę.