Uważam, że trzeba być bardzo delikatnym w kwestiach dotyczących zagłady narodu żydowskiego, do której doszło podczas II wojny światowej. Pamiętamy stwierdzenie Benedykta XVI podczas pielgrzymki do Izraela. Papież powiedział wówczas, że w trakcie wojny ci ludzie nie zginęli, tylko zostali zamordowani. Zginąć można pod kołami samochodu.

Reklama

Tak samo porównywanie Katynia z Auschwitz jest nie na miejscu, bo było to co innego. Katyń był miejscem, gdzie trafili wojskowi, a do obozów trafiał cały naród. Auschwitz i inne obozy były miejscem zagłady narodu.

Wychodzę jednak z założenia, że po latach trzeba mniej gorączkowo podchodzić do bolesnych spraw. Trzeba pamiętać, że takie rzeczy miały miejsce, a nie rozliczać się za każde słowo.

Nie czuję się poruszony słowami prezydenta, ponieważ w jednym i drugim miejscu ginęli ludzie. Ale nie należy ich mieszać i stawiać między nimi znaku równości. Trzeba uszanować głos niemieckich środowisk żydowskich, dla których jest to bardzo istotne. Prezydent mówił nie tylko do narodu polskiego. Niestety, nie przygotował się zbyt dobrze. Nikt nie powiedział Kaczyńskiemu, że ta wypowiedź może być punktem zapalnym. Dlatego teraz nie ma się co dziwić, że pojawiają się apele i sprzeciwy.