W rozmowie z "Życiem na gorąco" Małgorzata twierdzi, że Edyta przedstawiła swoje małżeństwo w kłamliwy sposób:
"Sama chciała w tej klatce siedzieć. My, najbliższa rodzina, nie mogliśmy sobie z nią robić zdjęć, bo bała się, że się przedostaną do prasy. W Darku i w naspodsycała poczucie zagrożenia i mówiła, że musimy ją chronić. Wiem, że kiedy Allanek przyszedł na świat, Darek zaproponował jej normalne wyjście ze szpitala z dzieckiem na rękach, spokojne 5 minut dla prasy. Edyta kategorycznie odmówiła, a teraz twierdzi, że było odwrotnie. Darek stał się dla niej Aniołem Stróżem, służącą i pokojówką. Wymagała, by chronił ją zawsze i wszędzie. Sama byłam świadkiem niejednej awantury, którą robiła mu ze strachu o siebie i dziecko. To cud, że Edyta trafiła na kogoś takiego jak Darek. Nasza mama nie może zrozumieć, dlaczego go teraz niszczy".
I dodaje: "Widzę, jak mama płacze po każdym artykule na ich temat, dosłownie chudnie w oczach. To przecież jej dziecko, chociaż nie rozumie, skąd u Edyty takie wahania nastroju, skąd tyle kłamstw, w których już sama się gubi. Wiem, że kilka razy sugerowała jej wizytę u psychologa. Edyta nie chce jednak o tym słyszeć".
Małgorzata mówi także, że całe zamieszanie wokół Edyty to normalna sprawa - jej siostra taka po prostu jest:
"Zawsze wszyscy są winni, tylko nie ona, zawsze obcy mają rację, a najbliżsi chcą zrobić jej krzywdę. Niestety tak właśnie myśli moja siostra. To normalne, że w życiu są problemy, ale przecież można o nich rozmawiać. Z kim, jak nie z bliskimi, z mamą, która sama dwa razy układała sobie życie? Siostro, opamiętaj się!".