Czy chciałbym wiedzieć, kim są ludzie wypisujący na mój temat różne rzeczy w internecie, i kim są ci, którzy je potem komentują? I tak, i nie. Dlaczego? Podpisuję się pod zdaniem, które w ostatnim wywiadzie powiedziała Hania Lis: Polska to nie portale plotkarskie czy wpisy na portalach. Pracuję w mediach już od 17 lat i nigdy - a jeżdzę cały czas po Polsce, prowadzę różnego rodzaju koncerty - nie spotkałem się z wrogością ze strony ludzi. Polska jest uśmiechnięta i życzliwa, ale jest też margines ludzi sfrustrowanych - ludzi, którzy każdemu życzą źle i generalnie gdzieś muszą wylać nadmiar nagromadzonej w środku żółci.

Reklama

Nie chciałbym tych ludzi spotkać, poznać osobiście, bo to nie jest poziom, na którym ja funkcjonuję na co dzień. Z drugiej zaś strony uważam, że powinna być prawna odpowiedzialność (tak, jak to ma miejsce w mediach oficjalnych) za wypowiedzi, które uwłaczają czyjejś godności. Każdy z nas ma do niej prawo. Za nieprawdziwe oskarżenia czy pomówienia powinno odpowiadać się przed sądem. Wiem, że w Azji, aby zamieścić komentarz pod notatką o kimś znanym, trzeba podać swoje dane osobowe. Bez tego niczego się nie zamieści. Być może tak powinno być i u nas. Właściciele portali i korzystający z nich internauci muszą wiedzieć, że wszyscy funkcjonujemy w państwie prawa.

Nie przejmuję się złośliwymi komentarzami na forach internetowych dotyczącymi mojej osoby. To nie jest coś, czym się ekscytuję. Życie jest zbyt piękne, by tracić je na pustą, nic niewnoszącą rozrywkę. Śledzenie plotek to strata czasu, który można przecież spożytkować na fajne rzeczy.
__________________________________________


ZOBACZ TAKŻE:

>>> Edyta Herbuś: Ujawniać dane chamskich internautów