W przypadku osób funkcjonujących w mediach podejście do prywatności to bardzo indywidualna sprawa. Jedni chcą się nią dzielić, inni niekoniecznie. Trzeba to uszanować. Dlatego jestem za zaostrzeniem odpowiedzialności karnej paparazzich. To jest problem, na który również w Polsce warto zwrócić uwagę. Rodzimym fotoreporterom często zdarza się przekroczyć granice naszej intymności.
Niby życie pod ciągłym ostrzałem fleszy to cena naszej popularności, ale musimy mieć przecież wpływ na to, gdzie leży granica naszej prywatności. Ta decyzja powinna należeć właściwie tylko do nas. Najgorsze jest to, że teraz zdjęcia robią nam nie tylko paparazzi, ale nawet zwykli ludzie. To wszystko zmierza w bardzo niebezpieczną stronę.
Na szczęście nigdy nie przyłapano mnie na kompromitacji... Bardziej przejmuję się historiami dorabianymi do zdjęć przez pseudodziennikarzy. Nie zaczynam dnia od przeglądu prasy pod swoim kątem, ale czasami coś do mnie dociera. Nie przejmuje się bzdurami, ale jeżeli pisze się o mojej rodzinie czy związku, nieprawdę to bardzo boli. Nie godzę się, żeby ktoś z butami wchodził w moje życie.