Nagroda jest nagrodą, a nie koniecznością i nakazem. Jak będziemy tak rozdawać nagrody na prawo i lewo, to za chwilę dyrektor jakiegoś teatru rozłoży finansowo teatr i weźmie 100 tys. odprawy, bo odchodzi. W taki sposób możemy rozwalić ten kraj. Nagradzajmy się za to, co zrobiliśmy dobrze!

Reklama

We wszystkich państwowych spółkach odprawy stały się normalnością. Tylko że są one opłacane przez państwo, a przecież państwo to my - obywatele. My to wszystko utrzymujemy. Uważam, że szczególnie w momencie kryzysu te sumy nie powinny być takie duże. Ja rozumiem, że to są socjalne zdobycze, tzw. obstawa, ale budzi to protest zwykłych obywateli, dla których taka kwota jest po prostu nieosiągalna.

Tak więc nie jestem za, chociaż nie jestem też całkowicie przeciw. Odprawa dla człowieka, który pełnił bardzo odpowiedzialną funkcję, nie został zwolniony dyscyplinarnie, nie został zwolniony w związku z jakimiś kantami, przekrętami, jak najbardziej się należy. Nie jestem tylko pewien, czy przewodniczenie pana Urbańskiego doprowadziło do takich zysków, że stać TVP na takie nagrody. Może lepiej byłoby wypłacać je w innych czasach, a przede wszystkim w innej sytuacji gospodarczej i w innej atmosferze panującej w telewizji. Myślę tu o kwestii zarządu, zarządu tymczasowego i Krajowej Rady. Nie chcę powiedzieć, że to wszystko jest zabagnione, więc powiem, że po prostu nie jest w porządku.

Jak widać dla obecnego prezesa TVP nagrody są ważniejsze niż zakupienie filmu o Irenie Sendlerowej. I takie posunięcie przez wiele osób może zostać odebrane jako sprawa polityczna obecnego zarządu i jego niechęci wobec pewnych kwestii. Pan Farfał, który wywodzi się z takich, a nie innych ruchów, i takie, a nie inne gesty wykonywał, również może zostać posądzony o to, że film o Irenie Sendlerowej nie zostanie pokazany, bo jemu się to nie podoba. Takie myślenie i takie podejrzenia względem obecnego zarządu mogą się pojawić.

ZOBACZ TAKŻE
Gigantyczne premie dla prezesów TVP
Kuba Wojewódzki: Za Farfała oddałbym wszystko