Zgodnie z tezą Lenina, że „kino jest najważniejszą ze sztuk”, w Mosfilmie dbano o to, aby kręcone tam filmy były najwyższej jakości – zarówno artystycznej, jak i propagandowej. Pierwszą głośną produkcją sowieckiego koncernu był „Pancernik Potiomkin” Siergieja Eisensteina z 1925 r., który po dziś dzień jest uznawany za jedno z najwybitniejszych arcydzieł światowego kina. Od tamtej pory Mosfilm zdobył w sumie trzy Oscary oraz po jednej złotej palmie w Cannes i złotym niedźwiedziu w Berlinie.

Reklama

Najczęściej koncern zajmował się jednak produkcją masową, często służącą wyłącznie celom komunistycznej propagandy. To właśnie w Mosfilmie powstały takie „dzieła” jak „Lenin w październiku” z 1937 r.

Na początku lat 90. firma znalazła się na skraju upadku. Zdarzały się miesiące, gdy nie pracowano nad żadnym filmem, a po korytarzach moskiewskiej siedziby błąkały się bezpańskie psy. Teraz Mosfilm – dzięki opiece Kremla – powoli wychodzi z dołka. Dziś nad filmami pracuje tam 1,3 tys. ludzi. Firma nie przynosi już strat, a na początku wieku zaczęła nawet na siebie zarabiać.

Z pewnością w sławieniu wielkości Mosfilmu pomógł jego symbol. „Robotnik i kołchoźnica” powstał specjalnie na wystawę światową w Paryżu w 1937 r. Autorka rzeźby Wiera Muchina stworzyła coś, co „Wielka encyklopedia radziecka” nazwała „wzorcem socrealizmu”. Stalowy kolos został jednak nadgryziony zębem czasu. W 2003 r. ważącą 80 ton rzeźbę pocięto na 40 kawałków i oddano do renowacji. Koniec remontu planuje się na początek 2010 r.

Reklama