Po tym, jak media obiegła informacja o zmianie nazwiska przez Franciszka Kurzajewskiego >>> ZOBACZ TUTAJ >>> TRUDNO BARDZIEJ DOTKNĄĆ RODZICÓW..., można było się spodziewać, że równocześnie pojawi się wiele teorii na temat przyczyn tej decyzji.
Najpierw pisano, że Franciszek przyjął nazwisko pochodzącej z Włoch żony - nazywa się teraz Vaccari- bo chciał odciąć się od znanego ojca. Teraz jednak okazuje się, że prawda mogła wyglądać nieco inaczej.
Portal plotek.pl dotarł ponoć do informatora, który twierdzi, że Franciszkowi nie chodziło wcale o manifestację niechęci do ojca, ale... do obojga rodziców. Wbrew temu, co Paulina Smaszcz i Maciej Kurzajewski mówią przy każdej okazji, ich relacje z synami nie są wcale doskonałe.
Paulina nie jest podobno fanką swojej synowej, a możliwe także, że nawet nie była obecna na ślubie syna. Na jej profilu na Instagramie znalazło się wprawdzie zdjęcie z uroczystości, ale jej na nim nie było. Plotki głoszą, że Smaszcz mocno ingerowała w związek pary i kiedy wreszcie młodzi zdecydowali się na ślub, nie chcieli ryzykować przeżywania dodatkowego stresu związanego z zachowaniem matki pana młodego w tym ważnym dniu.
Informacje, o których mowa, wydają się dość nieprawdopodobne, jeśli wziąć pod uwagę sposób, w jaki Paulina przedstawia swoją synową i relację z nią w mediach społecznościowych. "Kobieta petarda" wielokrotnie dosłownie zachwycała się Laurą i dzieliła z obserwatorami radością z tego, że to właśnie ta młoda kobieta została żoną jego syna. Ostatnio wyjątkowo podekscytowana Smaszcz zasugerowała także, że wkrótce zostanie babcią - poinformowała, że w lutym dostanie od świata najlepszy prezent, jaki można sobie wymarzyć.
Jak myślicie: pokaże zdjęcie wnuczki/wnuka w Sieci?