"Super Express" twierdzi, że jej - jak to ujęła bulwarówka - "służka" musiała za nią dźwigać torby z bucikami. Paparazzi uwiecznili to na zdjęciach, gdy spotkali Ewę Minge w warszawskim centrum handlowym.

Artystka bez wątpienia lubi luksusy i byle czego na siebie nie zakłada, bo po chwili jej tragarz wybiegł ze sklepu z torbą butów za 1300 zł. W tym czasie zmęczona "pani hrabina" poszła na upragniony obiad, na który jednak służba nie została zaproszona...

Reklama