Reżyserem 70-minutowego dokumentu "Carla Bruni. Quelqu’un m’a dit" (Carla Bruni. Ktoś mi powiedział) jest George Scott. Szkocki artysta otrzymał propozycję przygotowania filmu o Bruni jeszcze w październiku ubiegłego roku. Miał nakręcić historię o byłej modelce, która zrobiła karierę jako piosenkarka. Gdy spotkał się z Bruni pierwszy raz w Paryżu, miała mu ona powiedzieć: "Historia życia Rufusa Wainwrighta (piosenkarz, bohater poprzedniego filmu Scotta) jest naprawdę ciekawa. W moim przypadku jednak będziesz miał niewiele do zrobienia". Miesiąc później Carla zaczęła spotykać się z prezydentem i znalazła się w centrum zainteresowania mediów.

Reklama

Scott swój film kręcił przez 9 miesięcy. Nagrał kilkanaście godzin rozmów z Bruni, uzyskał też dostęp do jej krewnych i znajomych. W dokumencie pojawiają się m.in. matka Marisa Borini, aktorka i pianistka, oraz siostra Valeria Bruni Tedeschi. Widzowie dowiedzą się więcej o bracie Carli, który zmarł na AIDS, oraz o jej biologicznym ojcu Maurizio Remmercie, kochanku matki - Bruni poznała go dopiero w wieku 29 lat.

Wiele wskazuje na to, że dokument jest grzeczną laurką zatwierdzoną przez Pałac Elizejski. Reżyser nie wspomina o słynnych kochankach Bruni, wśród których byli m.in. Mick Jagger i Eric Clapton, za to przychylnym okiem patrzy na Sarkozy’ego. Scott sfilmował go, gdy w lipcu tego roku "niespodziewanie" odwiedził Carlę w paryskim studiu nagraniowym. Prezydent serdecznie przywitał się z ekipą filmową, przedstawiając się jako "Nick", czule pocałował żonę w szyję i nieśmiało, z rękami w kieszeniach, przysłuchiwał się, jak Carla nagrywa swój hit "L’amoureuse".

Niebawem romans i małżeństwo francuskiej pierwszej pary doczeka się jeszcze jednej ekranizacji. Jak informował we wrześniu dziennik "Le Parisien", producent programów telewizyjnych Endemol France zakupił prawa do dwóch książek opisujących głośny rozwód prezydenta z Cecilią Ciganer-Albeniz ("Ruptures" Michaela Darmona i Yves’a Derai) oraz jego związek z Bruni ("Carla et Nicolas. La veritable histoire" Valerie Benaim i Yves’a Azerouala).

Reklama