Jak to możliwe, że 53-letni prezydent pełni obowiązki przywódcy Francji, przewodniczy Unii Europejskiej, negocjuje pokój między Rosją a Gruzją, walczy z kryzysem finansowym i nie zdradza przy tym najmniejszej oznaki zmęczenia? Według Machureta swoją sprawność psychofizyczną Sarko zawdzięcza 60-letniemu guru medycyny niekonwencjonalnej Jeanowi-Paulowi Moureau. Wykorzystuje on techniki terapii manualnej, by leczyć m.in. migreny oraz bóle karku, kręgosłupa, kończyn i napięcia mięśniowe, przekazując przy tym "pozytywną energię" i zapewniając, że to "unikalna metoda lecząca i ciało, i ducha".
Moureau przyjmuje w wielkim apartamencie w 16. dzielnicy Paryża i prowadzi luksusowe życie dzięki grubym zwitkom euro inkasowanym za sesje oraz klienteli z najwyższej półki. W jego ręce oddają się takie sławy, jak: aktorzy Alain Delon i Jean-Paul Belmondo czy bliski przyjaciel Sarko, milioner i właściciel telewizji TF1 Martin Bouygues. Z usług Moureau skorzystał na polecenie prezydenta także premier Francois Fillon, gdy zmagał się z rwą kulszową - ponoć terapeuta postawił go na nogi.
"Nie jest ani osteopatą, ani kinezyterapeutą. To raczej taki luksusowy trener, doradca w sprawie dobrego samopoczucia i psychologii" - mówi w wywiadzie dla tygodnika "VSD" Patrice Machuret, który informacje o superterapeucie zbierał incognito, leżąc u niego na leżance i od niechcenia wypytując o pracę. "Widuje się z Sarkozym od 20 lat, raz czy dwa na tydzień. To nie jest błahostka! W rzeczywistości prezydent ma dzięki niemu pojęcie o swoim społeczeństwie" - dodaje dziennikarz.
Choć Moureau nie ma dyplomu, jego masaże wystarczą, by zaradzić na migreny prezydenta. Sarko zabiega o regularne sesje z nim, zwłaszcza przed wizytami zagranicznymi. Jak twierdzi Machuret, masaże odprężają go i sprawiają, że tryska on energią, wzbudzając podziw Francuzów, którzy nie przywykli, by gospodarz Pałacu Elizejskiego miał tyle wigoru i tak zapamiętale dbał o siebie.
Jednak niekonwencjonalny masażysta to niejedyna osoba, która pomaga utrzymać Sarkozy’emu formę. Prezydent ma jeszcze osobistego trenera, pod okiem którego ćwiczy. Uprawia także poranny jogging, nie unikając przy tym okazji, by spocony i w krótkich spodenkach zaprezentować się dziennikarzom. Swoją hiperaktywnością zapewnił sobie nawet przezwisko "lapin Duracell", czyli "króliczek Duracell" znany z telewizyjnych reklam.