Tancerz wybrał się do jednego z warszawskich centrów handlowych. Niestety, nie zawracał sobie głowy poszukiwaniem wolnego miejsca parkingowego, tylko postawił samochód, gdzie mu było wygodnie: na miejscu dla inwalidów. Wyraźnie oznakowanym - oburza się "Fakt".

Reklama

W dodatku, jak twierdzi gazeta, tancerz wyglądał na wyjątkowo zadowolonego z siebie i swoich białych spodni. Trzasnął drzwiami luksusowego samochodu i poszedł na zakupy - pisze "Fakt", który ubolewa nad tym, że w pobliżu nie było żadnego policjanta.

"Może 100-złotowy mandat, bo tyle można dostać za takie przewinienie, przypomniałby Maserakowi, czego robić nie wolno" - pisze "Fakt".