"To nie koniec" - mówi wprost Szell. "Mam już nową dziewczynę. Planuję wiec rozwód z Evą. A potem ślub i będę miał cztery żony. Wtedy znów wam się pochwalę" - cieszy się Węgier, pracownik jednej z pizzerii w Budapeszcie.
Jego przygoda z wielożeństwem zaczęła 14 lat temu. Wtedy Szell i jego pierwsza żona postanowili wziąć pod swój dach mieszkającą niedaleko Icu. "Kobieta potrzebowała pomocy. Straciła pracę i nie miała na chleb. Zamieszkaliśmy razem, a ja poczułem do niej miętę" - opowiada mężczyzna. Szybko wywiązał się między nimi ognisty romans. I równie szybko dowiedziała się o nim ówczesna żona, Ildiko. "Kochałem je obie, zaproponowałem więc życie w trójkę. Ildiko zgodziła się, choć postawiła warunek, że to ona rządzi w domu" - wyznaje Szell.
W trójkę wiedli szczęśliwe życie aż do 2004 r. Wtedy Szell zakochał się w Evie, 17-letniej licealistce z Budapesztu. "To była miłość od pierwszego wejrzenia" - mówi. Rodzina rozrastała się...
Teraz Szell zakochał się po raz czwarty. I już dziś wie, że będzie miał kolejną żonę. "Ludzie myślą, że jesteśmy sekciarzami. A my po prostu jesteśmy normalną, szczęśliwą rodziną" - chełpi się Węgier.