"Nie będę tego komentować" - powiedziała "Faktowi" uradowana aktorka. Wszystko wskazuje jednak na to, że złe chwile Edyta ma już za sobą. Ostatnio wygląda naprawdę kwitnąco. Być może to właśnie zasługa nowego mężczyzny. Nie wiadomo, kim jest tajemniczy partner Edyty, ale widać było, że aktorka czuje się przy nim bardzo dobrze. Po romantycznym spacerze para razem wybrała się do kina na film „Elizabeth: Złoty wiek”. Ich ręce cały czas były splecione w uścisku. Być może to początek nowego wielkiego uczucia, zastanawia się bulwarówka.

Reklama

Od ponad roku, kiedy to definitywnie rozstała się z Piotrem Machalicą, Edyta była samotna. U jej boku nie było nikogo, a ona sama mówiła, że potrzebuje czasu na wyciszenie i dojście do siebie - pisze "Fakt". Jej związek z Piotrem trwał ponad pięć lat. Mimo gorącego uczucia, ich związek od początku nie należał do najłatwiejszych. Rozwód Machalicy z jego ówczesną żoną Małgorzatą ciągnął się bardzo długo, a Edyta była nawet wzywana na salę rozpraw jako świadek. Wolność aktor odzyskał dopiero w 2005 roku.

Wydawało się wówczas, że już nic więcej nie przeszkodzi Edycie i Piotrowi w zbudowaniu prawdziwego i szczęśliwego domu. Aktorka nie ukrywała, że marzy o dziecku. Machalica nie miał jednak ochoty na kolejnego potomka. Z poprzedniego małżeństwa miał już dwójkę dorosłych dzieci. Edytę bardzo to zabolało. Zaczęto plotkować o poważnym kryzysie w ich związku. W marcu 2006 roku aktorka wyprowadziła się od Piotra i zamieszkała sama w swoim mieszkaniu na warszawskiej Starówce, przypomina bulwarówka

Po kilku miesiącach aktorzy znów zaczęli się spotykać i pomieszkiwać u siebie. Nic jednak z tego nie wyszło, a w jednym z wywiadów Piotr stwierdził nawet, że Edycie potrzebny jest psycholog. Pod koniec 2006 roku aktorce totalnie puściły nerwy i na pokładzie samolotu zaatakowała stewardesę. Sprawa o mały włos nie skończyła się w sądzie - pisze "Fakt".

Reklama

Od tego zdarzenia Edyta rzadko pokazywała się publicznie. W Międzyzdrojach na spotkaniu z fanami zwierzyła się: "Czasami upadamy, dotykają nas zawody miłosne, choroby. Przyznaję, że nie jestem doskonała i też upadam. Teraz jednak zaczynam panować nad swoją autodestrukcji".

Jak widać, wszystko jest na jak najlepszej drodze, żeby Edyta zaczęła znowu cieszyć się pełnią życia i nową miłością - cieszy się "Fakt".