Edyta w niedzielę była gościem programu "Dzień dobry TVN”, w którym opowiadała o swoim najnowszym filmie "Lejdis" - pisze "Fakt". Zanim jednak dotarła do siedziby telewizji, przytrafił jej się nieprzyjemny wypadek.
Była już prawie spóźniona i dlatego bardzo się śpieszyła. Czas naglił, bo cały program nadawany jest na żywo i o spóźnieniu nie mogło być mowy. Na ulicy Hożej pojawiła się około dziesiątej rano - donosi "Fakt".
Aktorka próbowała zgrabnie zaparkować swojego małego czarnego mini morisa. A że miejsca niestety nie było zbyt wiele, po kilku manewrach usłyszała tylko okropny zgrzyt. Edyta zarysowała stojącego obok poloneza - opiesuje "Fakt".
Natychmiast podbiegł do niej jego właściciel. Chociaż od razu widać było, że oba auta nadają się do lakiernika, to ani Edyta, ani pechowy kierowca zarysowanego przez nią samochodu nie wezwali policji.
Aktorka postanowiła załatwić sprawę po swojemu. Czas naglił, więc nie wdawała się w zbędne dyskusje i najzwyczajniej w świecie wręczyła właścicielowi poloneza odszkodowanie w postaci kilku banknotów. Problem został zażegnany, a Edyta zdążyła na nagranie - pisze "Fakt".