Liszowska doskonale wie, że do gorących brazylijskich rytmów nie pasują ocieplane botki ani wełniany sweter. Świetnie również wie, jakie wrażenie robi na widzach płci męskiej jej posągowe ciało, szczególnie gdy seksownie potrząsa tym i owym - ekscytuje się "Fakt".
Dlatego nie bacząc na to, że ryzykuje przeziębienie, a nawet zapalenie płuc, artystka pojawiła się na scenie szykownie rozebrana. Pobiła tym na głowę inne gwiazdy krakowskiej sylwestrowej nocy, które przed mrozem chroniły się pod czapkami i kurtkami - zachwyca się bulwarówka.
Co prawda, Liszowska też miała coś na głowie, ale nawet najbardziej rozłożysty pióropusz nie ogrzeje - dorzuca "Fakt".