21-letnia gwiazda Hollywood od dawna bardziej znana jest ze skandali niż ze swoich osiągnięć na planie filmowym. Kilka miesięcy temu głośno było o jej problemach z alkoholem i narkotykami. Lindsay całymi tygodniami niemal bez przerwy imprezowała. Kilka razy przyłapano ją publicznie kompletnie pijaną.
Otrzeźwiała dopiero, gdy wytwórnia filmowa zagroziła, że zerwie z nią kontrakt. Aktorka zgodziła się na kurację w jednej z klinik odwykowych. Niestety, nie wyszło jej to na dobre. W klinice poznała przystojnego 24-letniego zawodowego snowboardera Rileya Gilesa. Oboje od pierwszego spotkania przypadli sobie do gustu i nie czekając na koniec kuracji rzucili się w wir gorącego romansu.
O tym, jak bardzo był gorący, niech świadczy wypowiedź Gilesa dla niemieckiej bulwarówki "Bild": "Całymi dniami uprawialiśmy seks we wszystkich możliwych pozycjach. Kiedy kończył się dzień, jedliśmy kolację i znowu wskakiwaliśmy do łóżka. Zdarzało się, że kochaliśmy się cztery razy pod rząd. Ona jest naprawdę nienasycona" - opowiada były narzeczony aktorki.
Po zakończeniu kuracji para wynajęła domek w górach w stanie Utach i jeszcze przez kilka tygodni mieszkała razem, bez przeszkód oddając się miłosnym uniesieniom. W końcu Giles stwierdził, że ma dość namiętności Lohan i uciekł do Nowego Jorku. Teraz przyznaje, że związek z aktorką był bardzo wyczerpujący.
"Ona jest nimfomanką i traktuje seks jak używkę. Nigdy nie ma dość" - mówi dzisiaj. "Jako osoba bardzo podatna na uleganie nałogom, musiała sobie czymś wypełnić życie po odstawieniu dragów i wódki. Ale to jest chore" - dodaje Giles.
Jak doniósł ostatnio jeden z amerykańskich plotkarskich serwisów internetowych, Giles sprzedał kilku tabloidom zdjęcia ze swoich igraszek z Lohan. Aktorka zapowiedziała, że pozwie do sądu każdą gazetę, która opublikuje te fotografie.