Sobotnie południe nie było najszczęśliwsze dla Joanny Liszowskiej. Aktorka śpieszyła się do domu, wracała ze studia TVN, gdzie była gościem porannego programu "Dzień Dobry TVN”. Jak zwykle ścigała się z czasem. Przed nią była jeszcze generalna próba do polsatowskiego "Jak oni śpiewają”, a wieczorem występ. I na skutki nie trzeba było długo czekać. Jadąc ulicą Połczyńską, przy Cmentarzu Wolskim, aktorka złamała zakaz wjazdu i nieprzepisowo skręciła w jedną z bocznych ulic, ujawnia bulwarówka.
Ale nie uszło jej to na sucho. Akurat w tej okolicy kręcił się konny patrol i natychmiast ruszył za nią w pościg. Mimo że wydawać by się mogło, iż człowiek na koniu jest bez szans w ściganiu się z szybkim autem, aktorka nie zamierzała uciekać i posłusznie się zatrzymała. Policjanci oniemieli, gdy zobaczyli, kogo ścigali. Piękna i znana wszystkim blondynka musiała zrobić na nich wrażenie. Ale okazali się służbistami i zrobili to, co do nich należało. Oprócz pięciu punktów karnych Asia musiała jeszcze zapłacić mandat w wysokości 250 złotych.
Gorycz kary zapewne osłodził jej wieczorny awans do półfinału "Jak oni śpiewają”. Joasia jak zwykle wyglądała olśniewająco i zachwyciła swym śpiewem zarówno publiczność, jak i jury, pisze "Fakt".