Zainteresowanie Polaków Martą Grycan i jej córkami - zwłaszcza Wiktorią i Weroniką - porównywane jest do tego, jakim Amerykanie obdarzają rodzinę Kardashian. Niesłusznie, bo różnice są widoczne na pierwszy rzut oka. Kardashianki to wystylizowany do granic możliwości produkt i nie budzą - poza grupą wiernych fanów, a raczej nastoletnich fanek - zbytniej sympatii społeczeństwa. Bywają obiektami żartów, a nawet ataków.
Z Grycankami jest inaczej. Skórzane stylizacje, wysokie obcasy i opięte drogimi ciuchami biusty nie wpływają na to, że Marta jej córki mają opinię swojskich dziewczyn.
Są duże, lubią gotować w rodzinnym gronie, a wszystkich tych, którzy katują się codziennymi dietami uważają za ludzi nieszczęśliwych. Są w swoich opiniach bezkompromisowe i nie mają kompleksów. To się może podobać.
Ale nie wszystkim. Karolina Korwin-Piotrowska czy Michał Piróg dawali wyraźne sygnały, że zjawisko o nazwie Grycanki jest niepokojące i zasługuje na potępienie (a przynajmniej na obśmianie). Według nich Marta i jej córki mają niebywałe parcie na szkło i promują niezdrową otyłość.
Za paniami wstawił się Kuba Wojewódzki, zarzucając środowisku show-biznesu nietolerancję. Napisał nawet niedawno w "Polityce":
- Trwa pięć minut pań Grycanek w mediach, z czego połowa to ewidentnie dwie minuty nienawiści.
I poszedł krok dalej: zaprosił Grycanki do swojego show i tam potwierdziły się najgorsze sny antagonistów polskich Kardashianek. Marta, Weronika i Wiktoria potwierdziły, że kochają jeść i jedzą dużo! Nie mają przy tym problemu z tym, że wyglądem daleko odbiegają od modelek z okładek kolorowych magazynów. I zgodnym chórem wyznały, że owszem - mają parcie na szkło.
Grycanki wzięły więc na tak zwaną klatę wszystkie zarzuty wobec siebie i podeszły do nich z luzem i dystansem.
I co z tym fantem zrobić? Chyba nic. Marta Grycan i jej mąż Adam (syn Zbigniewa Grycana, twórcy lodowego imperium) przyjaźnią się z wieloma gwiazdami i celebrytami (między innymi z Dodą), mają pieniądze i będą coraz częściej pokazywać się na warszawskich salonach - czy się komuś podoba czy nie.
Młode Grycanki zapewne będą rozwijały swoje pasje: Wiktoria taneczną, a Weronika tę związaną z modą. Będzie się o nich pisało i plotkowało. A Marcin Prokop być może będzie znowu zje z ręki Marty Grycan jakiś przysmak w programie na żywo...
Może być jeszcze lepiej: jeżeli Marta Grycan sprawdzi się w roli prowadzącej program o gotowaniu (a plotkuje się, że być może niebawem go dostanie), to może z całą bezczelnością usiąść na tronie, zajmowanym dziś przez królową kulinarnych show, Magdę Gessler. Może nawet stać się polską Nigellą Lawson.
A to znacznie fajniejsze, niż być polską Kardashianką.