To stało się podczas rejsu na Karaibach. Aktorowi i jego ekipie przytrafił się potężny sztorm. Podobno ich jacht stał jedynie na dwóch kotwicach, a wokół krążyło stado rekinów.
Jeśli jedna z kotwic by puściła, Linda znalazłby się niechybnie w wodzie, gdzie zjadłyby go krwiożercze bestie.
Jak czytamy w tygodniku "Rewia":
- Należało tylko się modlić, nic więcej nie można było zrobić. Uspokoiło mnie jedynie to, że przed wyjazdem z domu spisałem testament. Żeby było wiadomo, co zrobić z moim skomplikowanym układem majątkowym