W tak zwanym międzyczasie muzyk zastanawia się nad życiem i pracuje nad nowym scenariuszem.
- Straciłem wiarę w moją ekipę w wytwórni - stwierdził 50 na profilu Twitter. - Ale nie jestem zły, mam teraz film, nad którym chcę się skoncentrować. Po prostu nie tak chcę być zapamiętany, a szczerze mówiąc wydaje mi się, że długo nie pociągnę. Dlatego zacząłem działać, chcę coś znaczyć dla innych ludzi.
Artysta uspokoił jednak fanów.
- Świadomość, że życie jest krótkie, to nie to samo co myśli samobójcze - zapewnia. - Ale mógłbym dzisiaj umrzeć, bo zadbałem o ludzi, którzy dbali o mnie, gdy sam nie mogłem tego zrobić.
Ostatnie kinowe przedsięwzięcie 50 Centa to oparty na faktach kryminał "The Frozen Ground". Muzyk wcielił się w obrazie w sutenera. Jego muzyczny dorobek zamyka krążek "Before I Self Destruct" z listopada 2009 roku.