Jak czytamy w "Fakcie":

Co prawda Alicja Bachleda-Curuś na stałe mieszka w Hollywood, ale pracuje głównie na Starym Kontynencie. Wszystko przez udział w międzynarodowej megaprodukcji "Bitwa pod Wiedniem". W lipcu Alicja kręciła sceny w Rumunii, a już wkrótce pojawi się na planie w Polsce. – Sceny z udziałem Bachledy-Curuś będą kręcone w kraju zaraz po wakacjach – udało się nam dowiedzieć u dystrybutora filmu.

Reklama

Alicji jest to bardzo na rękę. Cieszy się, że będzie mogła spędzić dużo czasu w kraju, tym bardziej że nie musi się obawiać, że wyjazdy z Los Angeles negatywnie odbiją się na kontakcie jej syna Henry'ego Tadeusza z ojcem Colinem Farrellem. Irlandzki gwiazdor, znany z dość rozrywkowego trybu życia, do ojcostwa podszedł bowiem znacznie poważniej, niż się wszyscy spodziewali. Chętnie wyręcza Alicję i przejmuje opiekę nad 2-letnim synem. Ostatnio zabrał chłopca na plan filmu "Total Recall", który właśnie kręcił w Toronto. Henry był bardzo podekscytowany. Widać było, że ma doskonały kontakt ze sławnym ojcem.

We wrześniu Alicję czeka w Polsce naprawdę ciężka praca. Udział w historycznej megaprodukcji takiej jak "Bitwa pod Wiedniem" często oznacza wyczerpującą harówkę od świtu do nocy w ekstremalnych warunkach. Dla Bachledy-Curuś świadomość, że może w całości skupić się na roli, ponieważ ma wsparcie nie tylko polskiej rodziny, ale również dawnego partnera, jest dużą ulgą.

>>Czytaj również: Mucha chce być pracującą mamą