Jak donosi "Fakt":
- Takich awantur w jednym z najbardziej szanujących się polskich teatrów nie pamiętają najstarsi teatromani. Jeszcze nie ucichła burza związana z wyrzuceniem z Teatru Narodowego Grażyny Szapołowskiej, a właśnie zaczęła się nowa afera. Tym razem poszło o Grzegorza Małeckiego.
Etatowy aktor tej instytucji w ostatniej chwili złożył rolę w najnowszej sztuce „Oresteja” w reżyserii Mai Kleczewskiej. Sztuka miała być wydarzeniem sezonu, a bilety były rezerwowane na kilka miesięcy przed premierą.
Jednak widzowie nie będą mogli rozkoszować się kunsztem aktorów, bo... Jan Englert odwołał premierę. Jak twierdzi źródło "Faktu", do awantury doszło na jednej z ostatnich prób. Według naszych informacji Małecki nie tylko odmówił wystąpienia w spektaklu, ale nawet w dość drastyczny sposób odniósł się do reżyserki.
Powód rezygnacji aktora jest dość prozaiczny. Pan Grzegorz dostał rolę w nowym serialu, a ta mocno mu kolidowała z pracą przy przedstawieniu. Tym razem Jan Englert nie okazał się tak konsekwentny, jak to miało miejsce przy zwalnianiu Szapołowskiej.
Englert nie tylko nie zwolnił niesubordynowanego aktora, ale bez mrugnięcia okiem przyjął jego rezygnację, nie wyznaczając zastępstwa. Skąd nagle taka zmiana w jego zachowaniu?
– Nie udzielam żadnych komentarzy – odpowiedział tylko na nasze pytanie pan Jan.
Dlaczego więc przy poprzedniej sytuacji był taki surowy?