Jak donosi "Fakt":

- Bez dwóch zdań, sympatyczny akordeonista z Danii potrafi cieszyć się życiem, sławą i popularnością. I mimo coraz większych zarobków wciąż pozostaje sympatycznym urwisem. A takich zawsze uwielbiały kobiety...


Kilka dni temu Mozil dał świetny koncert w warszawskiej Kinotece, a jak wiadomo po występie należy odreagować. I z tego niepisanego prawa każdego muzyka postanowił skorzystać juror „X Factora”. Jeszcze dźwięki jego własnego akordeonu nie przebrzmiały mu w uszach, gdy gwiazdor kazał wieźć się taksówką do domu.



Nie zabawił tam długo, bo relaks przed telewizorem zupełnie nie leży w jego naturze. Kolejnym przystankiem była już lokal, gdzie zbiera się artystyczna bohema stolicy.

Reklama


Ale jedna knajpka to było za mało, by zaspokoić chęć zabawy, która tego wieczoru drzemała w muzyku. Do następnego przybytku Mozil poszedł już piechotą. Oczywiście nie sam, tylko w otoczeniu ponętnych blondynek. Tak, to miejsce musiało przypaść mu do gustu, bowiem został tam aż to bladego świtu.

Reklama


Choć słońce zaczęło się budzić do kolejnego dnia, to Czesław i jego znajomi nie mieli jeszcze dosyć zabawy. Ale nawet najbardziej rozrywkowe knajpy też trzeba czasem zamykać, więc wesoła gromadka przeniosła się na prywatkę do jednego z mieszkań znajomych, po drodze wstępując do sklepu. Ta noc była dla Mozila wyjątkowa udana.

>>> CZYTAJ TAKŻE: "Marta Kaczyńska ma nową brykę"