Jak czytamy w "Fakcie":

- Doda podczas piątkowego koncertu w Grudziądzu zasłabła i musiała zejść ze sceny. Z kolei po występie zajęła się nią ekipa karetki pogotowia. Od kilku miesięcy liczy się dla wokalistki tylko jedno – wspieranie ukochanego Adama „Nergala” Darskiego w walce z białaczką. Koncerty zeszły na drugi plan, a nagrywanie w studiu Doda w ogóle zawiesiła. Skoncentrowała się na najważniejszym.

Reklama

Stres związany z obawą o życie narzeczonego poczynił jednak spore spustoszenie w jej organizmie. Rabczewska schudła kilka kilogramów i zaczęła wyglądać na wyraźnie słabszą. Niedawno pojechała nawet do sanatorium, by podreperować zszargane zdrowie i choć trochę się zrelaksować. W tym samym czasie ogłosiła światu wspaniałą wieść, że znalazł się dawca szpiku dla Nergala.

Ale sama Doda wciąż nie czuje się najlepiej. Podczas koncertu w Grudziądzu w piątek gwiazda musiała przerwać na chwilę występ, bo poczuła się słabo. Na szczęście po kilku minutach wróciła na scenę i dokończyła koncert, dała nawet bisy. Po zakończeniu występu zajęła się nią ekipa karetki pogotowia. Nie trwało to jednak długo. Doda wyszła z ambulansu i długi czas poświęciła na rozdawanie autografów i pozowanie do zdjęć z fanami.

Reklama

>>> CZYTAJ TAKŻE: "Nastolatki uwielbiają Paris"