Jak czytamy w "Fakcie":

- Zbigniew Hołdys i jego syn Tytus otworzyli w Warszawie klub artystyczny. A nam zdradzają, jaka jest ich recepta na udany interes. – Ja jestem już starym dziadem i dlatego o wszystkim decyduje w klubie mój syn. Umówiliśmy się, że w pracy kończą się między nami relacje syn-ojciec, dlatego zawsze się zwracamy do siebie po imieniu. Uważam, że to dobre rozwiązanie, bo gdyby Tytus mówił do mnie „tato”, od razu powodowałoby to pewną zależność – mówi muzyk, który niedawno uruchomił z synem klub „Chwila”.

Reklama

>>> CZYTAJ TAKŻE: Brodzik wreszcie z rodziną