"Znalazłem ją w starej szopie. Nosiłem już na trzy złomowiska, ale wszędzie kazali mi się z nią wynosić" - tłumaczył gazecie "The Orlando Sentinel". "Nie wiedziałem, co z tym zrobić, więc przyniosłem tutaj" - dodał.
Taką ręczną wyrzutnią rakiet ziemia-powietrze można zestrzelić samolot. Dlatego mężczyzna wolał nie trzymać groźnej broni pod ręką. Skorzystał z policyjnej "promocji" i w ramach amnestii wymienił ją na nowe trampki dla swojej córki.
Mundurowi nie dociekali, skąd wyrzutnia wzięła się w starej szopie. Schowali ją w magazynie, podobnie jak ponad 300 sztuk innej nielegalnej broni, które mieszkańcy Orlando odnieśli na policję.