"Lista Blaira" krąży po Londynie. Zgodnie z tradycją ustępujący premier wybiera osoby, które chce wyróżnić za szczególną pracę społeczną czy działalność dla kraju. I to właśnie wśród nich miał się znaleźć genialny piłkarz.
Oczywiście ten wybór wzbudza olbrzymie kontrowersje. Zwolennicy nadania Bechkamowi tytułu "sir" z łatwością wyliczają jego zasługi: działał na rzecz przyznania Londynowi olimpiady w 2012 roku, a poza tym jest jednym z najbardziej rozpoznawanych na świecie Brytyjczyków.
Ale i przeciwnicy szlachectwa dla piłkarza mają swoje argumenty. Po pierwsze - uciekł do USA przez brytyjskimi podatkami. Po drugie - jego kontrakt z zespołem Los Angeles Galaxy nie pozwala mu grać dla brytyjskiej reprezentacji. To dlatego Beckham już za kilka dni kończy reprezentacyjną karierę.
Lista zarzutów jest dużo dłuższa. Trudno zliczyć okładki kolorowych pism, na których pojawił się Beckham i jego żona Victoria. Świat zna wszystkie, nawet najbardziej intymne szczegóły ich życia. I to nie podoba się wielu zgorszonym urzędnikom.
Blair wcale nie musi się nimi przejmować. Zgodnie z tradycją nikt nie może mu przeszkodzić w wyznaczeniu kandydatów na szlachcica. I pewnie przeciwników Beckhama nie wysłucha, bo przecież zawsze bardzo lubił przyciągać uwagę mediów.