Timothy McKevitt i Jonathon Porter chcieli sprawić dwóm koleżankom miłą wycieczkę za miasto. Zabrali je do pobliskiej farmy strusi. Było miło, jednak do czasu, gdy coś rozjuszyło ptaka o wdzięcznym imieniu Geylord. Struś ruszył w stronę gromadki i z rozpędu kopnął McKevitta w żebra a następnie przewrócił. Wtedy kopnął mężczyznę jeszcze raz i uciekł. Dziewczyny, zamiast zlitować się nad skopanym kolegą, wybuchły śmiechem.
Dla McKevitta była to zniewaga tak wielka, że podjął dramatyczną decyzję. "Wiedzieliśmy, co musimy zrobić" - opowiadał później policjantom Portor.
Odwieźli koleżanki do domu, po czym pojechali po strzelby. Wrócili do Geylorda i wykonali egzekucję. Ptak padł od kilkunastu strzałów.
McKevitt właśnie wyszedł z więzienia po pięciomiesięcznym pobycie. Dostał taki wyrok, bo w chwili zabójstwa Geylorda ciągle wisiał nad nim inny - w zawieszeniu. Portor dostał policyjny nadzór.
"To wszystko przez typową, męską dumę" - skomentował całe zdarzenie miejscowy prawnik Steve Wagstaffe.