Tego dnia, gdy Wang Diange zginął, nad domem przechodziła potężna burza. Wszyscy myśleli, że eksplozja, uszkodzenia dachu i śmierć mężczyzny związane były z uderzeniem pioruna. Śledztwo niczego nie wykazało, zwłoki odesłano do krematorium. Tam jednak stało się coś niezwykłego.

Reklama

Piec krematoryjny eksplodował chwilę po tym, jak włożono tam ciało zabitego mężczyzny. W nadpalonych zwłokach znaleziono dziwny kawałek stopionego metalu. Na trop prawdziwej przyczyny zgonu i powód eksplozji naprowadziły policję wojskowe numery seryjne wybite w metalu.

Okazało się, że wszystkiemu winna była miejscowa stacja klimatologiczna. Feralnego dnia jej pracownicy strzelali w chmury rakietami wypełnionymi jodkiem srebra. Rozpylając go w powietrzu chcieli gradobicie przemienić w ulewę i uchronić okoliczne uprawy tytoniu.

Kilka niewybuchów spadło na ziemię, prosto w dom pana Wanga Diange. Ładunek jednej wbił się w ciało mężczyzny i tkwił tam nieodkryty aż do kremacji.