"Bardziej zastraszyć ludzi nie mogliśmy, po prostu prawo nam tego zabraniało" - wyjaśnia Aleksandra Szemczenko, wicedyrektor ciepłowni. "Chcąc iść krok dalej, musielibyśmy zatrudnić mafię, by to ona odebrała należność od ludzi" - dodaje.

Reklama

Ale Stalin wystarczył, bo pieniądze zaczęły płynąć szerokim strumieniem. "Jak widać, Josif Wissarionowicz nadal utożsamiany jest z porządkiem i dyscypliną. I sprawia, że ludzie zaczynają myśleć o konsekwencjach złych uczynków" - podkreśla Szemczenko.