Kasia Skrzynecka nigdy nie powiedziała złego słowa o mężu. Nawet, gdy pokazywał się z nową miłością na oficjalnych przyjęciach, ona dumnie milczała. Robiła mocniejszy makijaż, żeby nie było widać spuchniętych od płaczu oczu, uśmiechała się. Pytana o Zbigniewa Urbańskiego mówiła, że czas spędzony z nim był czymś najlepszym, co mogło spotkać ją w życiu - pisze "Fakt".

Długo jednak nie mogła się pogodzić z tym, że mąż odszedł do innej kobiety, próbowała walczyć o swoje małżeństwo. Gdy zrozumiała, że wspólne życie ze Zbigniewem jest już niemożliwe, zaczęła walczyć o swoje życie. Wyjechała na trzy tygodnie w Alpy. Od rana do nocy jeździła na nartach i nie myślała o niczym.

"Bardzo potrzebowałam tego oderwania się od wszystkich problemów. Patrzyłam na piękne góry i zaczynałam wierzyć, że wszystko co najlepsze wciąż jest przede mną" - mówi aktorka. Wróciła kilka dni temu zupełnie odmieniona. Opalona, z blaskiem w oczach, wiarą w siebie i optymizmem. Siła będzie jej potrzebna, bo przed Kasią Skrzynecką jeszcze jedno trudne przeżycie. W marcu ma sprawę rozwodową.