Mężczyźni wyglądali jak prawdziwi korsarze. Przepaski na oczach, pasiaste, marynarskie koszulki i plastikowe szable w ręku. Byli tak odważni, że nawet nie czekali na zmierzch. Tylko na gumowych kaczorkach dopłynęli pod burtę okrętu.

Dotknęli kadłuba i odpłynęli do brzegu. A pasażerowie pewnie trzęśli się z przerażenia, że zuchwali morscy rabusie mogli powrócić. Tym razem na gumowych krokodylach...

Reklama