Don Karkos zakładał właśnie uprząż na szyję swojego podopiecznego - konia o imieniu My Buddy Chimo - gdy ten z całej siły potrząsnął głową i znokautował mężczyznę.

"Całe życie chodziłem z tym do lekarzy, a oni mówili, że nic nie da się zrobić" - śmiał się Karkos. Lekarze sądzą, że cios przesunął przemieszczoną soczewkę na właściwe miejsce.

Reklama