Szajka wybrała się na rabunek... z dwukołowym wózkiem. Nocą osiem osób sfosowało płot i włamało się na fermę. Dzieci i rodzice pakowali ślimaki do foliowych worków i przez płot podawali babci, która czuwała przy wózku. Plan był znakomity, ślimaki nie miały żadnych szans ucieczki.

W obronie bezbronnych ślimaków stanął jednak ich właściciel, który zauważył, że coś się porusza po ogrodzie. Zaalarmował policję, a ta dopadła złodziejaszków. Będą odpowiadać za "szczególnie zuchwałą kradzież". Łup był wart zaledwie 4 tysiące złotych.

Ślimaki z Braszowa miały trafić na stół smakoszy na Zachodzie. Złodzieje nie przyznali się jednak, co z nimi chcieli zrobić. Skądinąd wiadomo, że nie mieli żadnych kontaktów z francuskimi restauracjami.