Szajka wybrała się na rabunek... z dwukołowym wózkiem. Nocą osiem osób sfosowało płot i włamało się na fermę. Dzieci i rodzice pakowali ślimaki do foliowych worków i przez płot podawali babci, która czuwała przy wózku. Plan był znakomity, ślimaki nie miały żadnych szans ucieczki.
W obronie bezbronnych ślimaków stanął jednak ich właściciel, który zauważył, że coś się porusza po ogrodzie. Zaalarmował policję, a ta dopadła złodziejaszków. Będą odpowiadać za "szczególnie zuchwałą kradzież". Łup był wart zaledwie 4 tysiące złotych.
Ślimaki z Braszowa miały trafić na stół smakoszy na Zachodzie. Złodzieje nie przyznali się jednak, co z nimi chcieli zrobić. Skądinąd wiadomo, że nie mieli żadnych kontaktów z francuskimi restauracjami.
Aż dwa romskie klany, i to wielopokoleniowe, brały udział w zuchwałej kradzieży... 250 kilogramów ślimaków! 70-letnia babcia stała na czatach i odbierała łup, gdy osiem osób, w tym jej 9-letni wnuczek, dobierali się do raju francuskich smakoszy i buszowali po fermie ślimaków. Seniorka rodu nie dostrzegła jednak policji i cała przestępcza rodzinka wpadła na gorącym uczynku.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama