Gdy do koreańsko-japońskiego lokalu Sakura w walijskim Llandudno zawitały służby imigracyjne, szef kuchni zaczynał właśnie pracę. Poproszony o dokumenty, zaprowadził inspektorów do piwnicy.

Reklama

Jego rzeczy leżały obok przemysłowej zamrażarki zamienionej w łóżko. Mężczyzna o pół roku przekroczył dozwolony wizą czas pobytu, więc został deportowany do Chin. Właściciel restauracji, który go zatrudnił, może stanąć przed sądem. Najpewniej zapłaci też karę wysokości 10 tys. funtów.

W rozmowie z dziennikarzem "Daily Telegraph", jeden zajmujących się tą sprawą urzędników imigracyjnych przyznał, że mieszkanie w zamrażarce nie jest w stanie go zadziwić, bo w swojej pracy widział już niejedno. Raz odnalazł pięciu ludzi mieszkających wspólnie w łazience. Innym razem trzech odkrył w kuchennej spiżarni. Spali otoczeni pętkami kiełbasy i skrzynkami owoców.