>>>ZUS nauczy urzędników uśmiechu

Takie szkolenia w przypadku ZUS-u wydają mi się zupełnie poronionym pomysłem. Problem nie polega bowiem na tym, że ludzie natykają się na bezdusznych i nieuśmiechniętych urzędników, ale na urzędników lekko przestraszonych, którzy w obawie o swoje posady rozpaczliwie chwytają się literalnie wszystkich przepisów. I jest to pierwszy problem tej instytucji. Dlatego powinno się diametralnie zmienić prawo i wtedy nie będą potrzebne żadne szkolenia. To się niestety chyba nigdy nie stanie.

Drugim problemem ZUS-u jest to, że nawet najlepsze szkolenia nie spowodują, że zapomnimy o tym co się działo przez ostatnie kilkanaście lat, czyli o "pałacach ZUS-u". Do tej pory w wielu miejscowościach te właśnie urzędy są największymi, najbogatszymi budynkami. A moda na ich budowę wzięła się z rywalizacji dyrektorów, którzy chcieli się poszczycić najwspanialszym gmachem w mieście. Ludzie do tej pory przedkładają sobie to w ten sposób. Uważają, że ZUS jest instytucją egzekwującą bezdusznie olbrzymie pieniądze od podatników, która z drugiej strony potrafi wydać na siebie niewiarygodnie zawyżone sumy.

I niestety taki zły wizerunek ZUS-u będzie jeszcze długo w nas pokutować. A szkolenia mogą pomóc tylko w jednym wypadku: jeżeli rzeczywiście poziom obsługi klientów był dużo niższy niż wymagają tego normy.

Być może wysiłek i pieniądze powinno się włożyć w coś zupełnie innego. Udowodnić ludziom, także przez działanie, że ZUS nie jest kolejną policją czy służbami specjalnymi, ale instytucją, która ma na celu pomóc ludziom.