Podróż, podczas której odwiedza się różne winiarnie w Europie, nie jest typem wakacji zbiorowych. Bo wino jest dosyć nudne dla zbiorowości. Jeśli ktoś chce naprawdę odpocząć i słyszeć jedynie śpiew ptaków oraz rozkoszować się pięknym krajobrazem przyciętych jak żywopłot winnic, to z pewnością nie będzie zawiedziony. To sposób na spędzenie czasu dla ludzi pasjonujących się przyrodą, lubiących ciszę i swojskość.

Reklama

Ja właśnie takich obszarów w swoich podróżach poszukuję. Są z dala od kurortów turystycznych, więc tego typu urlop trzeba zorganizować sobie samemu, ponieważ biura turystyczne nie oferują tego typu atrakcji.

W okresie zbiorów nie namawiam koniecznie na Włochy. To piękny kraj, ale znajdzie się tam z pewnością wiele innych atrakcji oprócz winiarni. Polecam za to gorąco Hiszpanię i Portugalię. Są to kraje niesłychanie ciekawe kulturowo i geograficznie, ze znacznym wskazaniem na to pierwsze.

Każda prowincja Hiszpanii, to inny temperament, ludzie, klimat, produkcja win. Ten długi hiszpański szlak winny jest niezwykle bogatą trasą podróży. Portugalia jest w stosunku do Hiszpanii malutka, ale jest równie mocno zróżnicowana pod względem krajobrazu.

Reklama

Na północy są góry. Znajduje się tam jedna z najpiękniejszych prowincji winiarskich - dolina rzeki Douro, która w Hiszpanii nazywa się Duero. Znajdują się tam ułożone tarasowo winnice spadające do tej właśnie rzeki, po której można płynąć statkiem, szlakiem dawnych łodzi żaglowych, które spławiały wino w beczkach do portu Porto, a stamtąd płynęło ono żaglowcami do Anglii od XVII wieku. Taka wyprawa po Douro jest niezwykle pasjonująca.



Spędzanie wakacji na pracy w winiarniach jest niezwykle popularne wśród młodych ludzi z całego świata. Znajdują się wśród nich Australijczycy i Amerykanie, którzy przyjeżdżają do Europy w drugiej połowie września i uczestniczą w zbiorach. Potem można ich często spotkać w kantynach siedzących razem z robotnikami, biorących udział w selekcji winogron i w wyciskaniu soku.

Reklama

Z winem kojarzą się także: Bułgaria i Gruzja. Mnie udało się zwiedzić tylko ten pierwszy kraj, gdyż w podróży do tego drugiego kawałka nieba przeszkodziła mi wojna.

Bułgaria jest bardzo znaczącym krajem winiarskim, choć nieco zacofanym w stosunku do reszty Europy. Zmiany postępują tam wolniej, ale są też miejsca jak cały region Sliven, który jest niesłychanie uporządkowany. Należy on do syna cara, który swoje wina eksportuje głównie do Anglii. Są tam piękne regiony w okolicach Sofii.

Francja jest idealnym kierunkiem dla typowych koneserów wina. Takie regiony jak Burgundia, Szampania czy Bordeaux są iście winiarskie i cmokierskie. Mówię to z pełnym przekonaniem. Francuzi w tych miejscach są niesłychanie wyniośli. W tych miejscach dostępne są, jak wiadomo, wina wielkie, które wymagają pewnej wiedzy od kosztującej je osoby. Nie ma tam mowy o degustacjach, jak we Włoszech, gdzie człowiek może po prostu wejść i spróbować win u producenta.

Chateaux jest także takim zamkniętym miejscem. Można się tam natknąć na wyznaczone kierunki zwiedzania winiarni, ale jest to możliwe tylko w dużych domach produkcyjnych. Trzeba tam mieć przewodnika, dołączyć odpowiednio wcześniej do jakiejś grupy i wtedy zostanie się oprowadzonym po tym miejscu. Francja jest idealnym miejscem, ale na sam koniec podróży winnym szlakiem, kiedy to już zostawi się za sobą Włochy, Hiszpanię i Portugalię.

W taką podróż polecam wybrać się dopiero we wrześniu, bo obecnie trwają wszędzie prace przy zielonym zbiorze, czyli obcinaniu nadmiaru gron na krzewach. Trzeba odcinać przydługie pędy, aby cała siła słońca trafiała do owoców. Podróżujący nie znajdą tam teraz niczego ciekawego oprócz typowych prac rolniczych. Winnice natomiast wyglądają imponująco. Można je porównać do równo przystrzyżonych dywanów czy szeregów krzewów, które przypominają żołnierzy.