>>> Posłowie chcą skończyć z golonką w telewizji

Uważam, że sejmowa komisja zdrowia powinna najpierw zweryfikować telewizyjne programy kulinarne, a dopiero potem wydawać jakąkolwiek opinię na ich temat. Samą inicjatywę uważam za jak najbardziej słuszną jako promującą zdrowe żywienie i zdrowy tryb życia. I w pełni ją popieram. Chciałbym jednak poznać więcej szczegółów dotyczących decyzji tej komisji. Nie wiem bowiem, co jej członkowie rozumieją pod pojęciem zdrowej kuchni.

Reklama

Każda potrawa może być zdrowo przyrządzona, nawet ta wysokokaloryczna. Ważne jest przede wszystkim to komu podajemy dany posiłek, w jakim okresie. Nie można patrzeć na potrawy tylko przez pryzmat ich kaloryczności. Nie można także porównywać zapotrzebowania na energię u osób ciężko pracujących fizycznie, mężczyzn czy kobiet. U każdego jest ono inne.

Większość z programów kulinarnych pokazywanych obecnie w telewizji mocno już lansuje zdrową kuchnię. Może niektórzy nie są po prostu na bieżąco? Idea promowania zdrowego jedzenia egzystuje w życiu społecznym co najmniej od dwóch lat. Może osoby z komisji miały po prostu niczego innego do roboty w związku z wyborami do Parlamentu Europejskiego i dopiero teraz się tym zajęli.

Reklama

Czy ktoś na ostatnie posiedzenie, czy w ogóle na jakiekolwiek zebranie, zaprosił któregoś z kucharzy? Otóż nie. A nawet każdy dietetyk powie, że ludzki organizm potrzebuje zarówno tłuszczów, jak i węglowodanów, tyle że w odpowiednich proporcjach. Na 100 proc. mogę zapewnić, że nie będę pokazywać w moim programie samych jarzyn, i powtórzę za Robertem Makłowiczem: to cudaczny pomysł.