Wypowiedź dotycząca powiększenia biustu padła w programie "Pytanie na śniadanie" i brzmiała dokładnie tak:
"Mój mąż uwielbia duże piersi, więc po ślubie zrobiłam mu taki prezent. Nie mam się czego wstydzić, to całkowicie legalne. Nic mnie nie bolało, a po miesiącu wróciłam do stanu pełnej użyteczności".

Reklama

Agnieszka sądziła pewnie, że szczerość zaowocuje szacunkiem i poparciem. Niestety widzom nie spodobało się to, że tak poważny zabieg został wykonany dla widzimisię męża Szulim. Gwiazdka uznała więc, że w tej sytuacji... wyprze się tego, co powiedziała przed kamerami:

"Bzdura. Nigdy w życiu nie podjęłabym tak poważnej decyzji po to, by sprawić przyjemność mężczyźnie. Nawet ukochanemu" - twierdzi w rozmowie z "Twoim Imperium".

W dalszej części wywiadu Agnieszka zarzeka się, że nie zrobiła sobie żadnej innej operacji. Dodaje także, że jeśli na jakąś się zdecyduje, to już się publicznie nie przyzna:
"Operacje plastyczne to w naszych czasach nic złego. Normalna rzecz. Przypisywano mi operację nosa, policzków, nawet lifting twarzy. Nie wiem, czy ci, którzy wypisują te brednie, zdają sobie sprawę, z jak wielkim stresem wiąże się operacja. Nie jestem uzależniona od takich emocji, wystarczająco dużo adrenaliny mam w pracy. Ta lawina kłamstw jest kolejnym przykładem tego, że w Polsce jeszcze nie wolno mówić o wielu rzeczach. A dla mnie to nauka na przyszłość. Lepiej powiedzieć, że większy biust jest efektem masażysty albo cudu poporodowego."

Szulim najwyraźniej nie zrozumiała, co oburzyło opinię publiczną. Niniejszym tłumaczymy: ludzi poruszył fakt, że Agnieszka Szulim powiększyła biust DLA męża. Czy ślubny przed ożenkiem nie widział, czym dysponuje jego wybranka? Przecież widziały gały, co brały!