"Jestem przekonana, że żaden z nich nie pojechał na misję do Afganistanu z zamiarem zabicia niewinnych ludzi.(...) Żołnierze Ci przepełnieni są odwagą i honorem jak mało kto, oddaliby życie za ojczyznę i drugiego człowieka. (...) Jednym słowem Bohaterowie!" - pisze Dorota Rabczewska.

Reklama

Sprawę ostrzelania afgańskiej wioski artystka nazywa mistyfikacją. Porządnie dostaje się Wojsku Polskiemu ("Pytam Oficerów Wojska Polskiego gdzie jest ich oficerski honor? Dlaczego nie wspieracie swoich żołnierzy, nie pomagacie im w tak trudnych chwilach? Czy liczą się dla was tylko kolejne gwiazdy na pagonach i wysokie stołki w sztabach?"), mediom ("media mówią wielokrotnie o upadku wartości i morale w społeczeństwie - same zaś, opluwają żołnierzy i piszą nieprawdę.") i zwykłym obywatelom ("jak można potępiać ludzi z perspektywy ciepłych domów i miękkich foteli przed telewizorem, nie znając okoliczności wydarzenia?"). Czy nie posuwa się za daleko?

Dość zaskakujący jest również pogląd artystki na temat obywateli Afganistanu: "Czy kiedykolwiek choć jedna z osób umartwiająca się nad losem kobiet i dzieci z Afganistanu zastanowiła się, jak to jest, kiedy te same dzieci i kobiety z uśmiechem na twarzy ubrane w ładunki wybuchowe wysadzają jednostki naszych rodaków? Wątpię, bo po co? Lepiej udawać wielce moralnych i pełnych troski o byt obcych ludzi niż naszych rodaków!!!!!!!"

Doda nie pozostawia także suchej nitki na... selekcjonerze jednego z warszawskich klubów, który nie wpuścił polskich żołnierzy do środka. "chcę wierzyć, że kierował się w swoim zachowaniu tylko własnym kompleksem, iż jedyną broń jaka kiedykolwiek trzymał w ręku to 'mały pistolecik' we własnych majtkach." - oceniła powódki kierujące pracownikiem klubu artystka.

Reklama

Cały apel Dody przeczytasz tutaj.