Badacze porównywali farmy, na których każda krowa miała swoje imię, z hodowlami, gdzie zwierzęta traktowano jako stado. Okazało się, że podobnie jak ludzie, mućki, którym poświęca się więcej czasu i uwagi "twarzą w pysk" - czują się szczęśliwsze i bardziej zrelaksowane, dzięki czemu są bardziej wydajne.
Wyniki badania brytyskich uczonych nie są jednak zaskoczeniem, zwłaszcza dla rolników. Niektórzy z nich otwarcie przyznają, że łaciate są dla nich nie tyle żywym inwentarzem, co raczej członkami rodziny. Aż 60 proc. farmerów biorących udział w badaniu przyznało, że zna wszystkie krowy ze swojego stada, a 48 proc. zgodziło się ze stwierdzeniem, iż pozytywny kontakt z człowiekiem prowadzi do wykształcenia u zwierząt "dobrego temperamentu mlecznego". Ciekawe, czy polscy rolnicy traktują swoje mućki z równie wielkim sentymentem?