We francuskiej edycji pisma "FHM" Dita wystąpiła w stylizowanej na klimat filmu noir czarno-białej sesji zdjęciowej. Zrobiona na femme fatale, czyli tak jak sama lubi najbardziej, pozuje w czarnej bieliźnie, w rogowych okularach i z mocnym makijażem. Niby nic wyjątkowego, ale wystarczy spojrzeć na pannę von Teese, żeby zobaczyć pewną obietnicę w jej oczach.
W Paryżu Dita pojawiła się w legendarnej rewii "Crazy Horse". Tam od 1 lutego przez dwa tygodnie będzie pokazywała swój przemyślany w najdrobniejszych szczegółach show rodem z kabaretu z lat 40. Można spodziewać się powalających strojów i układów tanecznych, bo gwiazda jest perfekcjonistką i nic nie dzieje się u niej przypadkowo.
"Paryż jest miejscem, które wciąż docenia showgirls" – mówi Dita. "Odkąd byłam nastolatką, zawsze fascynowała mnie rewia ‘Crazy Horse’" - dodaje.
Dita już kiedyś występowała w Paryżu. Było to zaraz po rozstaniu z rockmanem Marylinem Mansonem. Wtedy wyłoniła się na scenie z bąbelkowej kąpieli. Tym razem planuje coś szczególnego, bo takie miejsce zasługuje na wspaniały występ. "Czuję, że muszę podnieść poprzeczkę" – zdradza Dita. "Połączę styl Crazy Horse z tym, co robię, czyli z klasyką amerykańskiej burleski" – zachęca bardzo stylowa gwiazda.
Von Teese zamierza także wykonać dwie nowe piosenki, które sama nagrała.
Jej przedstawienia cieszą się sukcesem w każdym miejscu, gdzie tylko pojawi się ściśnięta gorsetem gwiazda. Dita uosabia tęsknotę za stylem retro, kobiecością o czerwonych ustach i w pończochach z czarnym szwem.
Dlatego francuski magazyn pewnie rozejdzie się w kioskach na pniu. Kupią go chyba nie tylko panowie, ale i poszukujące inspiracji kobiety.