Królik, który przełazi przez ogrodzenie wielkiego australijskiego ogrodu zoologicznego, nic sobie nie robi z potężnego zwierza. Co prawda, jeszcze sie nie zetknęły nos w nos, ale królik podchodzi naprawdę blisko - pisze brytyjski "Daily Mail".
Robby, bo tak nazwali królika pracownicy zoo, jest najodważniejszym ze stada, które żyje na australijskich łąkach koło wielkiego parku zwierząt. Dzień w dzień podchodził bliżej nosorożców, aż wreszcie zdecydował, że te wielkie bestie nic mu nie zrobią. I przyszedł na podwieczorek.
Sama Umquali uznała widać, że królik, który jest mniejszy od jej rogu, dużo nie zje, a jak już przyszedł, to może zostać. Gdy więc nadchodzi pora karmienia i Umquali wraz ze swoją córką Nadirą podchodzą do stosu słomy, rozganiając resztę nosorożców, jedynym zwierzakiem, któremu wtedy wolno być w "stołówce", jest mały Robby.