Tego dnia Doda miała się pojawić na branżowej imprezie w jednym z warszawskich hoteli. Zamiast tego wybrała się z koleżankami do modnego klubu. Dziewczyny bawiły się jak zwykle wyśmienicie, plotkując o ludziach z show-biznesu i swoich znajomych. Nagle Doda gdzieś zniknęła, a z powrotem pojawiła się już z Lubertem. Na ich widok wszystkim odebrało mowę. Wszak jeszcze nie tak dawno wieszali na sobie psy.
Tomek obarczał wokalistkę winą o rozpad zespołu Virgin (czyli dziewica). "Nie mogliśmy się z Dodą porozumieć. Dlatego musiałem rozwiązać grupę" - tłumaczył rok temu w rozmowie z Faktem. "Ona robiła wszystko, żeby wypromować siebie, a nie zespół" - mówił. W efekcie założył własną grupę Video, a Doda znalazła nowych muzyków. Niestety, Video nie bije rekordu popularności, nawet po próbach współpracy z Anną Wyszkoni. Sprzedaż płyt Dody również nie jest już taka wysoka jak kiedyś. Tomek i Doda postanowili się więc pogodzić.
Doda sprawiała wrażenie, jakby się za byłym kolegą z zespołu naprawdę stęskniła. Rozmawiali ze sobą bez śladu pretensji. Piosenkarka namówiła go nawet na wspólną grę w black jacka. Obydwoje byli sobą zachwyceni. Po krótkiej rozgrzewce poszli dalej w miasto. Czyżby zapowiadał się powrót Virgin? - zastanawia się "Fakt".