Ten ślub nie mógł wyglądać inaczej. Rodzice panny młodej to znani miłośnicy koni i właściciele stadniny w Gałkowie. I to właśnie jazda konna zdominowała uroczystość. Piękna Karolina w białej sukni i jeździeckich, sznurowanych wysoko butach przygalopowała do ołtarza na czarnym koniu. Towarzyszył jej ojciec ubrany zgodnie z kanonami sztuki jeździeckiej - w czerwoną marynarkę, jasne bryczesy i wysokie buty z ostrogami.

Reklama

Piotr Kraśko wystroił się w tym samym stylu. Marynarkę jednak miał czarną i - jako początkujący jeździec - nie mógł założyć ostróg. Bo te, zgodnie z wieloletnim obyczajem, do galowego stroju może zakładać tylko doświadczony znawca koni.

Gdy młodzi powiedzieli sobie sakramentalne "tak", razem z dwuletnim synkiem Konstantym wsiedli do bryczki ciągniętej przez dwa czarno-białe konie maści srokatej. Czule patrząc sobie w oczy, Piotr i Karolina przypieczętowali swą miłość gorącym pocałunkiem.

To już drugi ślub Kraśki. Wcześniej był żonaty z Dominiką Czwartosz.