Choć trudno w to uwierzyć, Jacyków jest tym zachwycony. Nie obawia się ani wścibskich pytań, ani spojrzeń mamy, przed którą nic się nie ukryje. Bo jak można mieć tajemnice, kiedy się mieszka pod jednym dachem? - pyta "Fakt".

Tomasz zdecydował sam, że przygarnie mamę do siebie. Matka znanego stylisty miała własne mieszkanie na warszawskich Jelonkach, w domach z tzw. wielkiej płyty. Na takie lokale jest teraz coraz mniej amatorów. Postanowiła więc je sprzedać, póki jeszcze można wziąć za nie dobrą cenę. Poza tym pan Tomasz chciał, by mieszkała bliżej niego.

Reklama

"Dlatego postanowiłem kupić jej nowe lokum, w centrum" - mówi "Faktowi". Ale nowe gniazdko jest jeszcze w trakcie budowy i ma być oddane do użytku dopiero w marcu. Do tego czasu pani Jacyków gdzieś musiała się podziać. A gdzie miała pójść, jak nie do kochanego syna?

Między Jacykowem a jego matką już od najmłodszych lat była silna więź, która do dziś nie zmieniła się ani trochę. "Jest między nami nieodcięta pępowina, która nie pozwala mi między innymi na to, żebym zamieszkał na stałe gdzieś daleko, na przykład na Manhattanie. Zatem siedzę w Warszawie. Moja mama nie wyobraża sobie takiej sytuacji, że coś się z nią dzieje, a mnie nie ma w pobliżu. I ja też sobie tego nie wyobrażam" - mówi "Faktowi" stylista. Złośliwi twierdzą, że pan Tomasz jest po prostu maminsynkiem. On jednak krótko ucina takie domysły, wspominając swoją wpadkę z młodości. "Który maminsynek robi w wieku piętnastu lat dziecko sąsiadce?!" - śmieje się.

Reklama

Dlatego Tomasz wcale się nie zmartwił, że będzie mieszkał z mamą pod jednym dachem. Wręcz go to ucieszyło. "Jesteśmy oboje dorośli i inteligentni, dlatego potrafimy się porozumieć" - zapewnia. Choć przyznaje, że już zdarzają się między nimi małe zgrzyty.

"Mama bardzo pragnie dla mnie gotować, a ja nie korzystam z tego, bo nie jadam w ogóle w domu i mama ma z tym problem. Ale radzi sobie. Jest zachwycona, że ze mną mieszka. Nigdy nie przypuszczała, że spotka ją taka radość" - przyznaje. A radość mamy znaczy dla niego tak wiele, że wybaczyłby jej nawet zbytnią dociekliwość.