Podjeżdżając pod bank, aktor wyglądał podobno, jakby bardzo się śpieszył. Wjechał na sam środek chodnika i wyskoczył z samochodu. Nikt z pieszych nawet nie zdążył mu zwrócić uwagi - relacjonuje bulwarówka. Dopiero kiedy pół godziny później wokół jego nissana zaczęli się kręcić strażnicy, Pazura wybiegł z budynku, machając do nich rękoma. Już wiedział, co się kroi.
Aktor próbował ugłaskać funkcjonariuszy. Uśmiechał się i przymilał, lecz było już za późno. Strażnicy wypisali mandat. I to chyba słony, bo Czarkowi zrzedła mina. Swoją złość zaczął wyładowywać na fotoreporterze. Krzyczał i pokazywał mu obraźliwe gesty - oburza się "Fakt".
Może to zajście będzie dla niego nauczką? - uszczypliwie dodaje gazeta.