Ponoć zaczęło się od brakującego miejsca parkingowego na zapleczu supermarketu. Przed rampą rozładunkową była przestrzeń tylko dla jednego auta, gdy obaj dostawcy zjawili się dokładnie w tej samej chwili.

Reklama

Nie było czasu na dyskusje. Gdy dostawca coli wyszedł z magazynu, przywitała go pięść dostawcy pepsi. Pięść złamała nos, kilka zębów i mocno naruszyła dobre imię poszkodowanego. Ten, niewiele myśląc, odpowiedział napastnikowi podobnymi argumentami.

Spór pozostał nierozstrzygnięty, bo zakończył go... policyjny patrol, który uspokoił obydwu handlowców.