Ben był związany z latynoską pięknością przez dwa lata i przez ten czas ponosił same aktorskie porażki. Widzom szczególnie wryły się w pamięć jego dwie role: w teledysku do piosenki "Jenny from the Block" oraz w jednym z najgorszych melodramatów świata - "Gigli". Za tę drugą został nawet "uhonorowany" Złotą Maliną (czyli nagrodą za najgorszą rolę aktorską roku).
Zdaniem Bena, winę za te niepowodzenia ponosi niefortunnie ulokowane uczucie i tłumy paparazzich, które wciąż śledziły jego i J.Lo. Affleck właśnie wytłumaczył światu, że nie wystąpił wtedy w żadnym dobrym filmie, ponieważ nikt nie chciał go traktować jak wiarygodnego aktora. "Ten związek źle odbił się na mojej karierze. Media, by podbić sprzedaż, wciąż wymyślały kolejne kłamstwa i sensacje na nasz temat. Zapłaciłem za to wysoką cenę" - powiedział Ben magazynowi "Details".
Na szczęście zły czas już minął. Ben jest teraz w szczęśliwym związku z Jennifer Garner, z którą ma córeczkę. Dostaje ciekawsze propozycje i zajął się też reżyserią. Na ekrany kin wchodzi niedługo pierwszy wyreżyserowany przez niego film "Gone Baby Gone". Ciekawe tylko dlaczego rozpoczął jego promocję od wspominania swojego związku z jedną z najbardziej rozpoznawalnych kobiet świata?